czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 2


Witam, oto drugi rozdział. Napisałam go w miarę szybko i mam nadzieję, że się Wam spodoba. Za wszystkie błędy przepraszam i jeśli jakiekolwiek, nawet te najmniejsze zauważycie, to proszę, żebyście mi je wskazali. Interpunkcja, ortografia, składnia. Byłabym bardzo wdzięczna! :)
Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach, to podajcie proszę w komentarzach numer gg, czy adres bloga. No... To chyba wszystko, także zapraszam do lektury. Miłego czytania! : )
______________________________________________________________
- Co tu robisz Granger? – Malfoy z niemałym zaskoczeniem wpatrywał się w załzawioną twarz Gryfonki. Przyjrzał się jej uważnie i musiał przyznać rację swojemu przyjacielowi. Ta znienawidzona przez niego dziewczyna rzeczywiście wypiękniała. Jej włosy nabrały blasku, były lśniące i sprężyste, aż zachciało mu się podejść i ich dotknąć… A jej oczy…
„ Ej Malfoy, ogarnij się! To jest szlama!” – jakiś głosik w głowie blondyna sprowadził go na ziemię. Wyrwany z letargu z powrotem przybrał swoją maskę obojętności.
- A co Cię to obchodzi Malfoy? Znajdź sobie inny przedział, nie mam zamiaru znosić Cię przez całą drogę do Hogwartu. – To powiedziawszy zmierzyła go pełnym pogardy wzrokiem i odwróciła swoją twarz w stronę okna. Nie chciała mu pokazać, że płakała. Nie chciała, by widział jej łzy. W końcu to Malfoy. Jeśli pokaże mu swoją słabość, to może nie mieć spokoju do końca szkoły.
- Proszę, proszę. Widzę, że języczek Ci się wyostrzył. Tak się składa, że to ostatni przedział w tym pociągu i na twoje nieszczęście od czwartego roku należy on do mnie. Przykro mi, więc albo stąd wyjdziesz albo niestety będziesz na mnie skazana do końca podróży. – Widząc, że dziewczyna jest w kompletnej rozsypce uśmiechnął się na swój ulubiony sposób i usiadł naprzeciwko Hermiony. Brązowowłosa miała ochotę rzucić w niego jakąś klątwą za to, że zakłócił jej spokój. Ten bezczelny kretyn śmiał usiąść naprzeciwko niej i jeszcze podle się do niej uśmiechać! Co on sobie myśli, że jest jakiś lepszy? Nie ulegnie, nie wyjdzie stąd pierwsza, co to to nie! Spojrzała jeszcze raz w stronę Ślizgona, zlustrowała go wzrokiem od dołu do góry i z powrotem. Jej spojrzenie zatrzymało się na plakietce, która widniała po lewej stronie jego klatki piersiowej. Zawiedziona swoim odkryciem odważyła się przerwać ciszę, która od dłuższego czasu trwała w przedziale.
- Nie no, Malfoy, nie gadaj, że jesteś Prefektem Naczelnym? – Nie zwróciła by na to uwagi, gdyby nie fakt, że ona też posiadała taką plakietkę.
- A co, coś Ci się nie podoba, Granger? Nie pozbędziesz się mnie w tym roku tak łatwo szlamciu.
- Malfoy, Malfoy, Malfoy. Ty narcystyczny dupku. Mamusia Cię nie nauczyła, że dziewczyn się nie obraża?
- Owszem nauczyła. Ale do Ciebie się to nie tyczy. – Uśmiechnął się wrednie widząc iskierki złości w oczach Gryfonki.
- Nienawidzę Cię i to się nigdy nie zmieni, zapamiętaj to sobie! – Po tych słowach wstała i wyszła z przedziału. Miała dość. Od pierwszej klasy ten dupek cały czas ją wyzywał. Jeszcze rok temu w takiej sytuacji pewnie uciekłaby stamtąd z płaczem, ale nie tym razem. On ją jeszcze popamięta.
Podeszła do okna i uchyliła je lekko. Nagle wyczuła czyjś wzrok na sobie, ale gdy się odwróciła nikogo nie dostrzegła. Poczuła się niepewnie, dlatego postanowiła poszukać Ginny i spędzić z nią resztę podróży. Po kilku minutach szukania w końcu ujrzała ją siedzącą pomiędzy Harrym i Luną. Naprzeciwko tej trójki siedział Ron. Hermiona już dość łez wylała przez niego i teraz poczuła tylko wściekłość. Postanowiła go całkowicie zignorować, bo wiedziała, że w każdej chwili będzie w stanie rzucić mu się do gardła. Po chwili wahania weszła do przedziału. Przywitała się ze wszystkimi oprócz Rona i usiadła obok Harrego.
- Jak Wam minęły wakacje? – Spytała dwójkę przyjaciół uśmiechając się lekko.
- Mniej więcej tak, jak zawsze Hermiono. Spędziliśmy je w Norze. Fred i George zadbali o to, by nie było nudno. – Wszyscy troje wspominając wybryki bliźniaków wybuchli śmiechem. Ron natomiast był coraz bardziej czerwony ze złości. Hermiona widząc to, postanowiła jeszcze bardziej wkurzyć swojego chłopaka. W końcu mu się należało, czyż nie?
- Co byście powiedzieli na to, żebyśmy dzisiaj spotkali się całą trójką w moim prywatnym dormitorium i należycie pożegnali wakacje? – Uśmiechnęła się do siebie, gdy zobaczyła, że oczy przyjaciół rozszerzają się ze zdziwienia. Jeszcze większą radość przyniósł jej widok Rona zaciskającego ręce w pięści. Musiał być wściekły, że on nie otrzymał tego zaproszenia.
- Miona… Od kiedy to Ty jesteś taka chętna, żeby coś oblewać? I czemu nam nie powiedziałaś, że masz prywatne dormitorium? – Zdziwiony Harry nie mógł powstrzymać się od zadania tych pytań.
- No bez przesady Harry, nie jestem aż taka sztywna. – Uśmiechnęła się do swojego najlepszego przyjaciela. – A Dormitorium zostanie mi przydzielone dopiero wieczorem, gdy będziemy już na miejscu. – To jak, wpadacie? Potem podam wam hasło. – Powiedziała to z miną w stylu „Wiecie, nie chcę tego robić przy świadkach”. Ron najwidoczniej zrozumiał przesłanie, bo wstał i wkurzony opuścił przedział. Hermiona z dumą wyszczerzyła się do przyjaciół.
- Miona… Nie szkoda Ci go? – Harry miał już dość tych wszystkich kłótni i chciał, aby jego najbliżsi przyjaciele w końcu się pogodzili.
- Oj Harry, przestań. Należało mu się. Zachował się jak cham i dupek. Nawet jak przyjdzie na kolanach do Hermiony, z ogromnym bukietem białych róż* to nie będą to wystarczające przeprosiny. – Ginny w stu procentach popierała zachowanie swojej przyjaciółki. Jej brat zachował się jak skończony idiota i powinien spotkać się z konsekwencjami.
- To był jego wybór, może ta wywłoka ma w sobie coś więcej niż ja, trudno. Życzę mu szczęścia i miłości. Mi on już nie jest do niczego potrzebny – Skwitowała Hermiona, zamykając tym samym temat rudzielca.
                                                                              **********
Dracon siedział w przedziale i wpatrywał się w piękny krajobraz rozpościerający się za oknem. Zielone doliny, na których kwitło tysiące kwiatów. Duże, szarobiałe ptaki latające po różowo-pomarańczowym niebie. Cudowny zachód słońca i ostatnie jego promienie padające na rosnące gdzieś w oddali lasy. Całość dawała taki efekt, że Malfoy rozmarzył się całkowicie, myśląc jakby to było, gdyby mieszkał tam w małej, drewnianej chatce bez żadnych problemów, bez presji, którą wywierał na nim ojciec, bez jego głupich poglądów. Byłby wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jednak los przewidział inaczej. Chłopak jechał do Hogwartu, doskonale wiedząc o tym, że ma niecałe pół roku na to, by podjąć decyzję. Jego ojciec czekał na bardzo ważną wiadomość od niego. Chłopak miał dać mu odpowiedź tuż przed feriami. Dracon prychnął w duchu, ponieważ wiedział, że albo przystanie na propozycję ojca, albo zginie, a razem z nim jego Matka. Wbrew pozorom blondyn kochał swoją rodzicielkę. Była jedyną osobą, która go rozumiała, choć nie mogła mu w żaden sposób pomóc. W przeciwieństwie do ojca, była istotą cichą i skromną, kochającą matką i żoną. Dracona kochała największą miłością z możliwych. Natomiast uczucie do Lucjusza było nieodwzajemnione. Jednak nie przeszkadzało jej nawet to, jak czasami poniżana przy wszystkich, dostawała w twarz. Nie raz również obrywała Cruciatusem. Mimo wszystko siedziała cicho i nigdy nie śmiała przeciwstawić się jej mężowi, który był człowiekiem zimnym i bez serca. Nie posiadał uczuć. Nie wiedział co to jest miłość, przyjaźń, litość czy współczucie. Czarny Pan był dla niego najważniejszy. Oprócz tego arystokratę cechowało tchórzostwo. Wolał uciec i z daleka patrzeć jak cierpią inni, niż sam doznać bólu. Był zupełnym przeciwieństwem Dracona, który dla najbliższych poświęciłby bardzo dużo.
Hermiona również rozmyślała o całym swoim życiu, o tym co ją jeszcze czeka i o tym jak spędzi ten rok nauki w Hogwarcie… Z letargu wyrwało ją nagłe szarpnięcie pociągu, który niespodziewanie stanął. W jednej chwili poczuła jak ląduje na podłodze. Zaraz potem pociąg zaczął przechylać się do tyłu. Kufer leżący na półce spadł, a drzwi do przedziału otworzyły się. Z trudem wstając brązowowłosa wybiegła z przedziału kierując się w stronę miejsca, gdzie siedzieli nauczyciele. Słyszała wrzaski i piski niektórych dziewczyn, część uczniów wybiegła z przedziałów z zamiarem ewakuacji, bowiem pociąg ciągle przechylał się w jedną stronę. Nagle Hermiona zderzyła się z kimś i chwiejąc się instynktownie przytrzymała się pierwszej lepszej rzeczy, aby nie upaść. Na jej nieszczęście nie była to rzecz, tylko zdezorientowany, wysoki blondyn, który niespodziewanie wylądował na Gryfonce.
- Patrz, co robisz Granger! – Krzyknął poddenerwowany Ślizgon. - Nie mam czasu na wylegiwanie się! Gdzie jest McGonagall i Snape?
- A skąd ja mam to wiedzieć! – Odwrzasnęła Gryfonka powoli wstając z podłogi. Było to jednak trudniejsze niż przypuszczała, gdyż pociąg znajdował się pod kątem i nadal przechylał się w jedną stronę. Jednak po kilku próbach udało jej się. – Trzeba ich szybko znaleźć za nim wszyscy zginiemy! – Mówiąc to pobiegła ile sił w nogach w kierunku przedziału dla nauczycieli. Malfoy nie zastanawiając się dłużej, pobiegł za nią. Nie musieli długo szukać. Opiekunowie dwóch najbardziej skłóconych domów, biegli teraz obok siebie, w stronę Granger i Malfoya.
- Szybko! – Krzyknęła McGonagall upewniwszy się, że jest na tyle blisko, żeby ta dwójka mogła ją usłyszeć. – Szybko! Musimy się ewakuować! Panno Granger, Panie Malfoy macie doświadczenie w teleportacji, więc przeteleportujcie uczniów ze swoich domów do Hogwartu! My z profesorem Snape’em zajmiemy się pozostałymi!
- Ale pani Profesor, co się dzieje? – Hermiona ze zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy wbiła swój wzrok w nauczycielkę.
- Nie teraz! Panno Granger proszę wykonać moje polecenie! – Nie czekając dłużej, razem ze Snape’em pobiegli dalej.
- Malfoy, ty bierzesz Ślizgonów, ja Gryfonów. Bez żadnych sztuczek! Jasne?! – Hermiona już w biegu wrzasnęła do Malfoya, na co on tylko kiwnął głową i pobiegł dalej przed siebie. Hermiona dobiegając do przedziałów przeznaczonych dla uczniów jej domu zaczęła wrzeszczeć tak głośno jak tylko mogła:
- Wszyscy wychodzić! Ustawić się w korytarzu i złapać za ręce! Zaraz przeteleportuje was do Hogwartu! Proszę nie zadawajcie żadnych pytań! – Krzyczała głosem nie znającym sprzeciwu, biegając od przedziału do przedziału. Wszyscy posłusznie ustawili się na korytarzu i złapali za ręce. Hermiona już myślała, że im się uda, gdy nagle pociąg zaczął zsuwać się z szyn. Cudem zatrzymał się, zaczepiając o jedną z szyn, która oderwała się od podłoża i niebezpiecznie zawisła nad przepaścią. Wszyscy zaczęli krzyczeć.- Mocno się trzymajcie! Nikt nikogo nie puszcza, zrozumiano?! – Jednak jej głos został zagłuszony przez przeraźliwy krzyk. Z trudem odwracając głowę zobaczyła jak Seamus Finnigan wypada przez okno tym samym wybijając w nim szybę. Wiedziała, że już nic go nie uratuje, wiedziała, że jeśli będzie zwlekać wszyscy zginą. Trzymając się jedną ręką za klamkę od przedziału, drugą gorączkowo szukała różdżki. Nagle jej palce stały się śliskie i nie dała rady dłużej utrzymywać wszystkich i siebie, po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Chciała ostatkami sił się podciągnąć, ale tym razem klamka nie wytrzymała, pękła. To był koniec. Teraz ona sama zaczęła krzyczeć, choć wiedziała, że nic jej to nie pomoże. Już wypadali z pociągu, już spadali w dół, już mieli się rozbić o ziemię, gdy Hermiona usłyszała swoje imię, gdzieś w oddali.
- Hermiona!! Hermiona!! – Ktoś próbował zwrócić jej uwagę na siebie. – Hermiona! Obudź się słyszysz?! – Zaraz, zaraz , jak to „ obudź się?”. Czyli to był tylko sen? Z przerażeniem otworzyła oczy i zobaczyła, że leży na kolanach Ginny, cała mokra od łez. Szybko usiadła i spojrzała na dwójkę przyjaciół i Lunę, którzy wpatrywali się w nią ze zdezorientowaniem.
- Krzyczałaś przez sen, już wszystko dobrze, uspokój się. – Ginny próbowała uspokoić przyjaciółkę. Hermiona nie zdążyła jednak nic odpowiedzieć bowiem pociągiem wstrząsnęło, raz i drugi. W jednej chwili przypominając sobie swój sen, bez słowa wybiegła z przedziału. Wiedziała, że to nie był zwykły koszmar. Wiedziała, że jeżeli nic nie zrobi, to zaraz stanie się coś strasznego… Nie mogła na to pozwolić. Nie mogła pozwolić zginąć osobom, które tak bardzo kochała i innym uczniom Hogwartu. Postanowiła powiedzieć o wszystkim McGonagall. Może uda jej się jeszcze uratować sytuację…

__________________________________
* Hermona uwielbiała białe róże. Miała do nich słabość.

25 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;P Napewno będę tu zaglądać ;)
    Pozdrowionka i życzę weny :3
    Tyska

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny blog trzyma w napięciu. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo! Wiedziałam, że znajdziesz inspirację na coś oryginalnego :) Możesz być z siebie dumna! Super rozdział i oby tak dalej :) A poza tym prześliczny szablon :) Pozdrawiam!
    Venetiia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeej dziękuję! To wiele dla mnie znaczy :D Cieszę się, że wg ktoś chce to czytać :D
      Również pozdrawiam! :D

      Usuń
  5. Rozdział super !
    Aż nie wiem co powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zajefajny! idealne do oszukać przeznaczenie ( tylko mam nadziej że wszyscy nie umrą :P ) fajny masz styl pisania i nie wykryłam błędów ( tak tylko mówię bo ja i ortografia to od wieczni wrogowie ;D prawie jak ślizgoni z gryfonami xD )
    weny życzę i pisz, pisz, pisz bo z niecierpliwieniem czekam na Nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha masz racje. Zastanawiałam się przy pisaniu tego rozdziału, czy ktoś zauwazy podobienstwo :D. Inspirowałam się po części własnie tym filmem. Nie martw się, postaram się nikogo nie uśmiercić, ale... nie chcę niczego na razie zdradzać. Sama w sumie do końca nie wiem jak to dokładnie będzie, bo zawsze w trakcie pisania coś mi się zmienia.
      Postaram się by rozdział był jak najszybciej, pozdrawiam ciepło :D

      Usuń
  7. No nieźle nieźle.
    Zapraszam do mnie:
    http://hermiona-riddle-nowa-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz : )
      Jak będę miała czas to z chęcią wejdę :)

      Usuń
  8. jeju! świetnie się zapowiada! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. wow naprawdę świetny rozdział :) życze weny

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurczę nie czytałam jeszcze czegoś takiego :D
    Bardzo się cieszę że zaczęłaś pisać :D
    pozdrawiam i życzę weny Roszpunka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Jest mi bardzo miło :3. Ja również pozdrawiam :>

      Usuń
  12. Wow, wymyśliłaś naprawdę ciekawy rozdział. Ta scena z Hermioną i Draconem nie była wcale przesadzona czy przesłodzona. Uwielbiam ich kłótnie i ty umiesz dobrze poprowadzić dialogi (niby to oczywiste, ale wierz mi, że niektórzy tego nie potrafią). Opisy też są ciekawe. Nie za długie ani za krótkie. Sen był bardzo realistyczny i oryginalny. Jeszcze nie słyszałam o takiej katastrofie. Jestem ciekawa co ma Draco zrobić dla swojego ojca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dracona będzie w rozdziale 11 :)
      Dziękuję bardzo za komentarz, cieszy mnie fakt, ze udalo mi się wymyślić coś oryginalnego:>
      Pozdrawiam serdecznie,
      Shadii. :))

      Usuń
  13. Jestes słodka :&** uwielbiam dramione zycze wiecej weny

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział zapraszam do mnie :
    rozdział 1 http://bedezawsze.blogspot.com/2014/03/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń