poniedziałek, 14 października 2013

Miniaturka cz.1


„Nie to, że się użalam. No przestań. Chcę przekazać mój ból Ci na wersach”

W pewnym mieście urodziła się kiedyś brązowowłosa dziewczynka o pięknych, dużych, czekoladowych tęczówkach. Była oczkiem w głowie rodziców. Każdego zarażała swoim pięknym, perlistym śmiechem. Jej białe, równe ząbki ukazywały się cały czas, obdarzając szczęściem jej bliskich. Codziennie sprawiała, że na twarzy domowników pojawiał się szczery uśmiech. Dorastała w ciepłej, rodzinnej atmosferze, pełnej szczęścia i miłości. Z każdym kolejnym rokiem robiła się coraz piękniejsza. Podobno posiadała tak piękny głos, że dorównywać mógł aniołom. Wszyscy uwielbiali słuchać jak śpiewa. Była skrytą, skromną i bardzo wrażliwą osóbką, którą łatwo dało się zranić. Pamiętała każdą zadaną jej ranę, chociaż była bardzo młoda. Jej zaufania – straconego – nie można było odbudować. Miała dużo pasji i marzeń, które miały się już nigdy nie spełnić, bowiem jej dzieciństwo i beztroskie życie skończyło się w przeddzień jej jedenastych urodzin.

„To, kim się stajesz, chociaż nie ma znaczenia dla Ciebie, może być uciążliwe dla kogoś w Twoim otoczeniu.”
- Kochanie zejdź tu do nas! Dostałaś jakiś list. – krzyknęła pani Granger.
- Już idę mamo! – odpowiedziała z góry mała Hermiona, po czym jej rodzice usłyszeli ciche kroki i zbieganie po schodach. – Jestem! - Matka wyciągnęła dłoń z dziwnie zaklejoną kopertą podając ją brązowowłosej. Dziewczynka otworzyła ją, czytając kolejne linijki tekstu, napisanego własnoręcznie pięknym pismem. Z każdym przeczytanym wersem jej oczy stawały się coraz większe. Po ostatnim słowie list wypadł jej z ręki, a mała Hermiona wpatrywała się zszokowanym wzrokiem w rodziców. Nie poruszała się. Wystraszeni rodzice zapytawszy o to, co się stało, otrzymali dosyć dziwną odpowiedź.
- Jestem czarodziejką! – krzyknęła uradowana dziewczynka i zaczęła biegać po domu, ciesząc się niedawno odkrytym faktem. Jej rodzice, chociaż byli ludźmi ściśle trzymającymi się zasad, nie chcąc odbierać jej dziecięcej radości, nie wyprowadzali jej z błędu, że krasnoludki, wróżki i magia nie istnieją. Ojciec biorąc list do ręki, zagłębił się w ręcznie pisanym tekście. Po przeczytaniu nie dowierzał własnym oczom. Jednak po krótkiej wymianie zdań, razem z żoną doszli do wniosku, że to muszą być jakieś głupie żarty.

***

Wieczorem, gdy mała Hermionka smacznie spała w swoim łóżeczku, do drzwi Granger’ów zapukał niespodziewany gość. Stary człowiek w długiej, lekko niebieskawej szacie, z ogromnym czubatym kapeluszem na głowie i długą, siwą brodą stał na progu domu, uśmiechając się serdecznie do gospodarzy. Był wysokim mężczyzną, więc musiał się schylić, by wejść do mieszkania. Rodzice Hermiony byli zszokowani widokiem tak dziwnego człowieka, rodem z filmów fantasy. Witając się grzecznie z małżeństwem udał się do salonu, by usiąść na miękkiej, dużej, ciemnoczerwonej kanapie.
- Przepraszam, to pytanie może zabrzmieć chamsko, ale może nam pan powiedzieć kim jest i czego tu szuka? – powiedział zdziwiony, a zarazem nieco zirytowany Jake.
 - Ależ oczywiście, już wszystko wyjaśniam. – odrzekł spokojnym głosem Dumbledore i przeszedł do wyjaśniania państwu Granger celu jego wizyty. – Otóż, tak jak pewnie wiecie z listu, który przeczytaliście, wasza córka - Hermiona Granger - jest czarownicą. W związku z tym pragnę, by została przeniesiona do naszej szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Jest to, jak sama nazwa wskazuje, szkoła dla czarodziejów. Przebywa tam młodzież różnego pochodzenia. Są czarodzieje czystej krwi, przeważnie z wielopokoleniowych rodów, którzy nie mieli w swojej rodzinie żadnego mugola. – słysząc to słowo, małżeństwo zrobiło wielkie oczy, zastanawiając się co ono może oznaczać. Dumbledore widząc ich zdziwienie, pospieszył z tłumaczeniem. – Mugol to osoba niemagiczna, nie posiadająca żadnych zdolności czarodziejskich. Mugol to ktoś taki jak pan, czy pani – tu wskazał głową na rodziców Hermiony. – Oczywiście nie jest to w żadnym stopniu obraźliwe określenie. Wracając do tematu. Istnieją również czarodzieje półkrwi, to znaczy, że matka lub ojciec takiego dziecka jest pochodzenia mugolskiego. Jako trzeci i ostatni, mamy przykład dzieci takich jak Hermiona. Jest ona czarownicą, jednak w jej żyłach płynie mugolska krew, ponieważ państwo są istotami niemagicznymi. Hogwart znajduje się w odległej części Szkocji, do której można się dostać przez peron 9 3/4na dworcu Kings Cross. W naszej szkole Hermiona będzie uczyła się przez siedem lat. O podziale na domy i potrzebnych jej materiałach dowie się z listu, który zostanie dostarczony sową. Tak kontaktują się ze sobą czarodzieje. Jeśli mają państwo jakieś pytania, oczywiście chętnie na nie odpowiem.
- Może nam pan jakoś udowodnić fakt, że magia istnieje? – niegrzecznie zapytał pan Granger.
- Ależ oczywiście – odpowiedział uradowany Albus i zaprezentował małżeństwu zaklęcie „Reparo” na połamanym już od jakiegoś czasu fotelu. Państwo Granger milczeli, wpatrując się w dopiero co naprawiony fotel, będąc z każdą kolejną sekundą w jeszcze większym szoku.
Szczerze brzydzili się tego człowieka, a myśl o tym, że ich córka może mieć jakikolwiek związek z magią sprawiała, że wpadali w furię. Resztkami spokoju i wpajanych im od dziecka dobrych manier, wyprosili profesora Dumbledore’a z domu.
- Co to miało znaczyć?
- Nie mogę w to uwierzyć… A więc to prawda… - wymieniali ze sobą negatywne zdania na temat minionej sytuacji.
- Przez tyle czasu, jedenaście lat, wychowywaliśmy jakąś… czarownicę? Dobrze, że nie trafił nam się jakiś wampir, czy wilkołak, bo by nas jeszcze pozagryzała.
- Nasza kochana córcia…
- Ja już nie mam córki. – odpowiedział twardo pan Granger udając się do sypialni.
Oboje byli ludźmi twardo trzymającymi się zasad. Lubili gdy zachowana była dyscyplina i porządek. Nie znosili zamieszania i rzeczy abstrakcyjnych. Wszystko, co nie zgadzało się z ich poglądami i zasadami, których przestrzegali od dziecka, było natychmiastowo odrzucane. Potrafili zrezygnować nawet z najważniejszych dla nich rzeczy, byleby nie splamić swojej reputacji, czymkolwiek, co odbiegałoby, nawet w najmniejszym stopniu, od normalności. Do ich czarnej listy została dopisana również magia. Brzydzili się wszystkich i wszystkiego co związane było właśnie z nią. Świat magiczny według nich nie miał prawa istnieć. To zmyślona bajka dla dzieci i tyle. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, położyli się spać, nieświadomi bólu, jaki sprawią swojej córce postępując zgodnie ze swoim etosem.

***
Drobną dziewczynkę obudziły promienie słoneczne, przedzierające się przez jasnoniebieskie firanki. Była połowa sierpnia, a słońce od kilku dni ciągle gościło na bezchmurnym niebie. Uradowana tak piękną pogodą i faktem, że w końcu nastał tak długo wyczekiwany przez nią dzień, wyskoczyła z łóżka i czym prędzej pobiegła do łazienki. Umywszy ząbki i ubrawszy się w lekką i zwiewną sukieneczkę przed kolanka, zeszła na dół do kuchni przyzwyczajona, że czeka na nią jej ulubiona jajecznica ze szczypiorkiem. Zdziwił ją fakt, że nie poczuła żadnego zapachu, ani jajecznicy, ani świeżo parzonej kawy, którą rodzice pili codziennie rano. Lekko zaniepokojona weszła do kuchni, jednak jej rodzicieli tam nie było. Myśląc, że jeszcze śpią, pobiegła na górę do ich sypialni. Otworzywszy cichutko drzwi, ze strachem spostrzegła, że nikogo tam nie ma, a wszystkie szuflady są otwarte i doszczętnie opróżnione z ubrań. Otwierając szafę, ujrzała tę samą, przerażającą pustkę. Jej rodzice wyjechali… Wyjechali bez niej…

Do Czytelników.


Hej moi Kochani... jeśli jeszcze ktokolwiek tu w ogóle jest... Wiem, że przerwa jest ogromna, ale nie myślcie, że opuściłam bloga! Po prostu to, co się teraz stało w życiu bohaterów jest trudne zarówno dla nich, jak i dla mnie. Dość ciężko jest to opisać, tym bardziej, że - przyznam szczerze - moja wizja tego ostatniego wydarzenia, kończyła się właśnie na próbie uratowania życia Blaise'a i teraz muszę zrobić porządną burzę mózgów i wymyślić coś naprawdę dobrego. Podejrzewam, że w takiej samej sytuacji jest teraz Cave, więc na nią nie naciskam :). Postaram się Wam wynagrodzić to oczekiwanie, kto wie, może za jakiś czas pojawi się tu kilkuczęściowa miniaturka? Nie wykluczam tego :). Proszę Was o jeszcze trochę cierpliwości - jest mi naprawdę głupio i źle z tym, że musicie tyle czekać.
Pozdrawiam i przepraszam,
Shadii.