niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 9

Sobota. Dzień, tak długo wyczekiwanej przez wszystkich imprezy. Już za kilkanaście godzin, od ścian Hogwartu zacznie odbijać się echo stłumionej muzyki, dochodzącej z lochów, a konkretniej, z Pokoju Wspólnego Ślizgonów, w którym to zbiorą się uczniowie szóstego i siódmego rocznika.
******
Dzisiejszy dzień nie był normalny. Każdy chodził jak na szpilkach, podekscytowany wieczornym przyjęciem. Od rana można było usłyszeć rozmowy dotyczące wielkiej imprezy. Niestety nikt nie miał pojęcia z jakiej okazji miała się ona odbyć. Wiedziała to tylko trójka Ślizgonów, idąca teraz w towarzystwie Pansy, z szerokimi uśmiechami na twarzach, w kierunku Wielkiej Sali, na śniadanie. Pomimo wczesnej pory, w pomieszczeniu zgromadziła się już spora liczba osób. „Jak nigdy.” - przemknęło przez myśl ciemnowłosej Ślizgonce. Niby niechcący, jednak całkowicie świadomie, spojrzała w stronę stołu Gryfonów, przeszywając wzrokiem wszystkie osoby tam siedzące. Nie zdziwiła się, gdy go zobaczyła. Coś ukłuło ją w sercu. Znała to uczucie, wiedziała co oznacza, jednak nie chciała, ani nie odważyłaby się przyznać do tego, że mogłaby…
- Ej, Pansy, co z tobą? Ocknij się! – Blaise pstrykał palcami przed oczami przyjaciółki, pomagając jej w ten sposób zejść na ziemię.
- Sorry, zamyśliłam się, co się tak patrzycie? – Burknęła i nawet nie czekając na odpowiedź, wyminęła zaskoczoną trójkę chłopaków i jak gdyby nigdy nic zasiadła za stołem, nakładając sobie na talerz dwa tosty.
- Ona jest ostatnio jakaś dziwna. – Stwierdził Blaise i również podążył w kierunku swojego miejsca. Pozostała dwójka Ślizgonów wymieniając się znaczącymi spojrzeniami, poszła za śladem przyjaciela.
******
Hermiona siedząc między Ginny, a Harrym, jadła śniadanie. Właściwie to nawet nie miała pojęcia co je, była bowiem tak zamyślona, że straciła kontakt z otoczeniem. Jej myśli wciąż krążyły wokół imprezy, na której to miało okazać się kto wróci z przyjęcia z tarczą, a kto na tarczy. Brązowowłosa nie chciała przegrać. Skutkowałoby to niczym więcej, jak tylko kolejnym upokorzeniem. Ktoś w końcu musi postawić się temu blondwłosemu kretynowi. Teraz pozostawała jeszcze kwestia sukienki i butów. Hermiona miała kilka kreacji idealnych właśnie na taką okazję, ale kompletnie nie wiedziała, którą z nich ma włożyć. Nie ubierała się tak na co dzień, bo stawiała na wygodę. Postanowiła więc zapytać się o to Ginny. Ona na pewno dobrze jej doradzi.
******
Harry jedząc śniadanie, również zastanawiał się nad dzisiejszym wieczorem. Wiedział już w co się dziś ubierze. Jasne dżinsy, biała koszula z podwiniętymi rękawami i białe adidasy, czekały już na niego uprasowane i gotowe do nałożenia, na łóżku w dormitorium chłopaków z Gryffindoru. Postawił na sportowy styl z domieszką elegancji, którą będzie prezentować koszula w białym kolorze. Nie miał zamiaru bawić się w jakieś krawaty, muszki, czy inne pierdoły. To nie było w jego stylu. Włosy postanowił pozostawić w artystycznym nieładzie, a na rękę założyć srebrny, stylowy zegarek. Ciekawy był reakcji dziewcząt na jego wygląd, a w szczególności jednej… Tej, której tak naprawdę w ogóle nie znał. Kończąc na tej myśli temat imprezy, wstał od stołu i poszedł na błonia, pooddychać świeżym powietrzem.
******
Każda kolejna sekunda zbliżała dwa ostatnie roczniki do wielkiego przyjęcia. Korytarze powoli pustoszały, coraz więcej uczniów zbierało się w pokojach wspólnych swoich domów oraz dormitoriach. Każdy chciał wyglądać oryginalnie, inaczej niż zwykle. Dziewczyny porozrzucały wszystkie ciuchy, które posiadały, po całym pokoju, podekscytowane całą tą sytuacją. Chłopcy podchodzili do tego z mniejszym entuzjazmem, ale ich zamiarem również było zaskoczenie innych. Największym powodem tych wszystkich pozytywnych i roznoszących od środka ciała młodych czarodziei emocji, był fakt, że przyjęcie to organizują Ślizgoni. Dziewczyny na samą myśl o przystojnych młodzieńcach domu Salazara Slytherina, piszczały z podekscytowania, mając nadzieję, że uda im się chociaż zatańczyć z jednym z nich. Bowiem to właśnie Dom Węża uchodził za posiadacza największych przystojniaków w całym Hogwarcie, a jedynym i niezastąpionym księciem był chłopak, o nadzwyczajnej urodzie, o doskonałej budowie ciała i idealnych rysach twarzy, właściciel pięknych, stalowych tęczówek i platynowych, zawsze pozostawionych w artystycznym nieładzie, włosów. Jego imię i nazwisko znała każda uczennica, nie tylko Hogwartu. Nawet jedenastoletnie dziewczynki wiedziały, kim jest ów osobnik. A był nim nie kto inny, jak Dracon Malfoy. Chłopak doskonale wiedział jaką furorę budzi wśród przedstawicielek płci pięknej. Idealnie wykorzystywał każdą sytuację, dla swojego zysku i dobra. Nigdy nie przejmował się złamanym sercem porzuconej przez niego dziewczyny, która oddałaby wszystko, by choć raz na nią spojrzał. Taki już był. Zimny drań kochający wolność i luksusowy tryb życia. Nie potrafił być z jedną dziewczyną dłużej niż trzy dni. Szybko się nudził. A propos nudy... Wspomniany wyżej przystojniak, siedział teraz na kanapie w Pokoju Wspólnym Slytherin’u, nudząc się okropnie. Jeszcze nigdy nie odczuwał tak silnej potrzeby zrobienia czegokolwiek. Jeżeli jeszcze choćby kilka minut poświęci na siedzenie na tej cholernej kanapie, to zejdzie z tego świata. Musiał coś zrobić.
Nagle wpadł na pewien pomysł. Tak to był zdecydowanie odjechany pomysł... Ale czego się nie robi dla przyjaciół... Diabełek pożałuje, że miał dla niego ostatnio tak mało czasu. A jak Draco się mści to angażuje się całym sobą, każdą kończyną... I to dosłownie. Szybko poderwał się z kanapy i ruszył w stronę dormitorium przyjaciela, odprowadzany kilkunastoma stęsknionymi spojrzeniami wszystkich Ślizgonek… oprócz jednej. Stanął na środku pomieszczenia, rozglądając się nerwowo. Pozostało już tylko działać... Gdzie też Diabeł chował swoją bieliznę? No tak! Szuflada w komodzie koło łóżka, a więc narzędzie zemsty jest. Teraz trzeba pochować to wszystko po pokoju wspólnym, ogłosić wspaniały konkurs i czekać na oprawczynie… Jednym zaklęciem odesłał bieliznę Blaise’a do Pokoju Wspólnego, każdą rzecz umieszczając w innym miejscu, po czym wyszedł z dormitorium postanawiając poinformować o konkursie wszystkich Ślizgonów.
- Uwaga! Uwaga! Ogłoszenie dla damskiej części Pokoju Wspólnego… no i jeszcze może też tej nieco mniej męskiej… - wydarł się Draco, zwracając na siebie całą uwagę wspomnianych osób. – Diabełek, ostatnio nie chcąc złamać żadnej, z dziewcząt go wielbiących, serca, postanowił ogłosić konkurs. Która z pięknych pań, lub panów... - Tu spojrzał sugestywnym wzrokiem na kilku śliniących się chłopaków – Ekhem… A więc kto z was znajdzie jakąś część garderoby, należącą do Blaise’a, otrzyma zaszczyt spędzenia z nim namiętnej, niezapomnianej nocy! Podpowiadam, że rzeczy te pochowane są po całym Pokoju Wspólnym!
Tego było już za dużo, dla wyposzczonych, szaleńczo zakochanych w Diable dziewic, choć już tylko kilka z nich można było nazwać tym określeniem, oraz dotąd pozostających w ukryciu młodzieńców, pałających zakazanym uczuciem do Blaise’a. Z oszałamiającą prędkością rozbiegli się po Pokoju Wspólnym, szukając upragnionych skarbów. Pierwszy, na urocze, cętkowane stringi Diabła, natknął się młodszy o rok, Ślizgon, wywołując jeszcze większe zamieszanie wśród innych szukających. Większość tarzała się po podłodze, zaglądając nawet w najdziwniejsze rejony pomieszczenia. Inni natomiast, próbowali swoich sił nieco wyżej, przeszukując wnętrza wszystkich mebli znajdujących się w pokoju. W końcu po kilku minutach szaleńczych wyścigów, morderczych bijatyk i niemożliwych do odtworzenia pozycji, Draco zdecydował się przerwać ogólnie panujący chaos.
- Czas stop! Wszystkie ukryte skarby - tu zrobił efektowną pauzę, omiatając wzrokiem grupkę czterech szczęśliwców trzymających w rękach owe „cenne” przedmioty - zostały znalezione! Ci wybrańcy, którym udało się dokonać tego czynu, mają zgłosić się do naszego Casanovy równo za godzinę, stawiając się w jego dormitorium. - Po tych słowach, Draco ostatni raz spojrzał się na wyrażające zachwyt twarze trzech Ślizgonek i jednego Ślizgona, po czym opuścił pomieszczenie, udając się do swojego dormitorium.
Pięćdziesiąt minut później wyszedł z niego, by móc pośmiać się z przyjaciela, który nieświadomy niczego wejdzie do swojej „oazy spokoju”. Zostało jeszcze dziesięć minut, jednak czterej zwycięzcy już wchodzili do dormitorium czarnoskórego, z wyraźnym zachwytem, wypisanym na twarzy. Ślizgonki, ubrane w nazbyt wyzywający, nawet jak na Dracona, strój, z wielkimi uśmiechami na twarzy, wkraczały do środka, mając fałszywą nadzieję, że to one będą wybrankami słynnego Diabła. „No, ale jak to się mówi, nadzieja matką głupich!” – pomyślał Draco. Tuż za nimi szedł dumnym krokiem młodszy Ślizgon, obdarzając pogardliwym spojrzeniem trzy dziewczyny, siadające na kanapie. Jeżeli strój trzech niewiast, wydał się Smokowi dziwny, to nie wiedział on jak ma określić to, co miał na sobie ów młodzieniec.
Kilka minut później do Pokoju Wspólnego wszedł główny zainteresowany. Wszystkie oczy skierowały się na niego. Nie przejął się tym za bardzo, bo był przyzwyczajony do zjadających go spojrzeń jego fanek. Jednak zdziwiło go to, że niektórzy w perfidny sposób śmiali mu się w twarz. Zaniepokojony podszedł do Dracona i zapytał:
- Ej stary, co się dzieje? Czemu oni się ze mnie śmieją? O co tu chodzi?
- Nie wiem, Diable. Naprawdę nie wiem. – Blondyn ledwie tłumił śmiech, ale musiał się opanować, bo inaczej jego plan mógł się nie powieść.
- Dobra nieważne, idę się przebrać. Zaraz wracam. – mówiąc to poszedł w kierunku swojego dormitorium. Smok już nawet nie próbował powstrzymać śmiechu, widząc minę Diabła, zaraz po otworzeniu drzwi. „Pewnie by się ucieszył, gdyby nie ten Ślizgon w samych bokserkach w panterkę” – pomyślał Draco, zginając się w pół ze śmiechu. Niektórzy uczniowie spojrzeli się na niego jak na idiotę i pewnie mieli rację, bo tak właśnie wyglądał i zachowywał się w tej chwili. Jednak choćby chciał, nie mógł się powstrzymać.
Czarnoskóry wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Po chwili dało się słyszeć tylko stłumione wrzaski. Nie minęła nawet minuta, jak rok młodszy Ślizgon, dosłownie wyleciał z pokoju, wpadając wprost na udekorowaną już ścianę lochów. Następnie wstał i odprowadzany spojrzeniami wszystkich świadków tej sytuacji, pobiegł w samych bokserkach do swojego dormitorium, czerwony ze wstydu. Natomiast z pokoju Blaise’a dało się słyszeć, nieco wyraźniejsze już słowa.
- SPIER****Ć MI STĄD, ALE JUŻ! JA WAM ZARAZ DAM KONKURS! MALFOOOY!
- Oj, chyba muszę uciekać. – powiedział krótko Smok i cofnął się kilka kroków. W tym samym momencie z dormitorium wyszedł poważnie wpieniony Blaise, któremu chyba wcale nie było do śmiechu.
- Niech ja cię tylko dorwę… - syknął wciekły i sekundę później już ganiał blondyna po całym Pokoju Wspólnym. – Zabije cię! Słyszysz?! – darł się w niebogłosy i jak na prawdziwego diabła przystało, zamierzał odwdzięczyć się Smokowi, pięknym za nadobne. Nagle Dracon, ujrzawszy że drzwi do Pokoju Wspólnego się otwierają, pobiegł w tamtą stronę wypadając z pomieszczenia i biegnąc prosto korytarzem. – Wracaj tutaj! – Krzyknął za nim Blaise. Po chwili gonitwy, ani jeden, ani drugi nie miał siły już na dalszy maraton. Blondyn był kilkanaście metrów przed goniącym go Diabłem, więc pozwolił sobie na krótki odpoczynek. Przystanął na chwilę próbując złapać powietrze, wciągając je z całej siły do płuc. Już prostował się z zamiarem dalszej ucieczki, gdy coś, a raczej ktoś, wpadł na niego przygniatając go swoją masą do podłogi.
- I co? Nadal jest ci do śmiechu? – Odparł z wrednym uśmieszkiem Zabini.
- Owszem. Przyznaj, że nie tylko ty jesteś w tym dobry. – Powiedział uśmiechając się tak, jak to tylko Malfoy potrafił.
- Poczekaj, jeszcze ci się odwdzięczę. – Wstał, uśmiechając się tajemniczo.
- Czekam. – Powiedział Draco, również podnosząc się z podłogi. Następnie oboje jak na komendę wybuchli śmiechem, wracając z powrotem do Pokoju Wspólnego.
Kilka godzin później, zaczęli przygotowywać się do zbliżającej imprezy.
******
- Ginny, błagam musisz mi pomóc! – Odparła zrezygnowana Hermiona swojej przyjaciółce.
- W czym? Co się stało?
- Kompletnie nie wiem w czym mam iść na imprezę. Pomożesz mi coś wybrać? I jeszcze… nie mam butów, pożyczyłabyś mi jakieś? Proszę… - Brązowowłosa niemal błagała swoją przyjaciółkę o pomoc.
- Ależ nie ma sprawy! – Ruda zaśmiała się krótko. – I to dlatego, od samego rana chodzisz jak robot z trzęsącymi się rękami? Uspokój się, to tylko impreza. – Pocieszyła swoją przyjaciółkę Ginny.
- Impreza imprezą, gorzej jest, jeśli chodzi o zakład. – Gryfonka skrzywiła się znacznie na samą myśl o tym, że mogłaby go przegrać.
- Jaki zakład? O czym ty mówisz? – Rudowłosa kompletnie nie wiedziała o co chodzi. Nie wyrwała się z szoku również wtedy, gdy usłyszała, na czym ma polegać ów cały „zakład”.
- No, no, no… Teraz to musisz się naprawdę postarać, żeby wyjść z tego zwycięsko. Zobaczysz, odstawię cię tak, że żaden ci się nie oprze. Nawet nie będziesz musiała tańczyć, by uwieść jakiegoś przystojniaka! Wystarczy jedno spojrzenie, a wszyscy padną do twych stóp. Dobra, dość tej gadaniny! Chodź, trzeba zacząć coś robić, jeśli chcemy zdążyć przed dwudziestą! – Mówiąc to, wzięła przyjaciółkę za rękę i pociągnęła w stronę jej dormitorium. Następnie wepchnęła Hermionie w ręce ręcznik i kazała iść pod prysznic. Sama przez ten czas wyjęła odpowiednie ubrania i kosmetyki i poszła szukać butów. Gdy Hermiona wyszła z łazienki, jej wzrok od razu padł na leżące na łóżku dwie sukienki. Jedna - koloru szmaragdowej zieleni, sięgająca połowy uda, bez ramiączek. Druga – czarna, o tej samej długości, również bez ramiączek. Na podłodze, obok łóżka, stały dwie pary butów. Jedne koloru srebra, drugie – czerwone. Dziewczyna nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. Ginny, widząc jej przerażoną minę, tylko zaśmiała się krótko, po czym wyjęła biały, puchowy ręcznik z szafy przyjaciółki i podążyła do łazienki. Po około piętnastu minutach wyszła z niej w czarnej, koronkowej bieliźnie, po czym podeszła do łóżka i zaczęła nakładać na siebie czarną sukienkę. Spojrzawszy na załamaną minę Hermiony, uśmiechnęła się pod nosem i usiadła obok niej na łóżku.
- Co się stało, Herm?
- Czy ta sukienka, według ciebie, nie jest za krótka? I ten kolor! A te buty? Przecież one są na piętnastocentymetrowej szpilce! Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja mam lęk wysokości! – Ginny na te słowa zaśmiała się krótko.
- Spokojnie Miona. Bez przesady. Sukienka jest do połowy uda, zawsze mogłam wybrać krótszą, nie przejmuj się, wszystko jest w porządku. Kolor natomiast nie może być inny, mając na względzie mieszkańców domu, do których się udajemy. A buty? Poradzisz sobie! My mamy wrodzoną umiejętność chodzenia na wysokich obcasach, będzie dobrze, zobaczysz. – Pocieszyła ją Ruda, uśmiechając się przyjaźnie.
- No dobra, dobra… Ale jak się zabiję, to będzie twoja wina! – Hermiona udała oburzoną, po czym po prostu przytuliła się do przyjaciółki.
- Fajnie, że jesteś, mała. – Powiedziała do Ginny, która również wtuliła się w brązowowłosą.
- Ja też się cieszę, że jestem. – Ruda odsunęła od siebie dziewczynę i uśmiechnęła się szelmowsko.
- Caaała Ginn. Jak zwykle skromna. – Hermiona odwzajemniła uśmiech, po czym również założyła swoją sukienkę. Od razu się w niej zakochała. Była bardzo wygodna i ładnie się na niej układała. Podkreślała wszystkie jej atuty. Ginny przyglądała się przyjaciółce z lekką zazdrością, stwierdzając dobitnie, że wygląda w niej przepięknie. W końcu obie podeszły do toaletki z zamiarem zrobienia fryzury i makijażu. Brązowowłosa, chcąc wyglądać inaczej niż zwykle, wyprostowała sobie włosy, używając zaklęcia utrwalającego tak, by się z powrotem nie pokręciły. Ginn natomiast postawiła na lekkie fale i również użyła zaklęcia utrwalającego. Obie podkreśliły sobie rzęsy czarnym tuszem, a Hermiona użyła jeszcze srebrnego cienia do powiek, następnie nakładając na nadgarstek srebrną bransoletkę. Założyła kolczyki i pierścionek w kształcie węża, i wzięła torebkę w tym samym kolorze. Była gotowa. Ruda natomiast, postawiła na czerwone dodatki, wybierając do tego, również czerwoną, kopertówkę. Przeglądając się ostatni raz w lustrze, wyszły z dormitorium z uśmiechami na twarzach.
******
Gryfonki szły korytarzami w stronę lochów. Z każdym kolejnym krokiem, stłumiona muzyka była coraz głośniejsza. Będąc przy pierwszym piętrze, nie słyszały nawet odgłosów wydawanych przez wysokie szpilki.
Teraz już nie były same. Na korytarzu robiło się coraz ciaśniej, z powodu natłoku ludzi. Była to zdecydowanie największa, pod względem ilości i najlepsza pod względem jakości, impreza w historii całego Hogwartu.
- Ludzióf jak mrówkóf – Skomentowała Hermiona, na co Ginny odpowiedziała jej perlistym śmiechem, zwracając na siebie uwagę kilku uczniów stojących najbliżej nich.
- No co? Stwierdzam tylko fakty. – Brązowowłosa uśmiechnęła się pod nosem.
Z tłumu pchających się, przyszłych uczestników imprezy, zrobiła się całkiem zgrabna kolejka, prowadząca do bramki, w której stali dwa Ślizgoni wpuszczając ludzi do środka.
Dwie Gryfonki, po przejściu przez bramkę, niedowierzały własnym oczom. Powiększony teraz zaklęciem, Pokój Wspólny Ślizgonów, choć nigdy w nim nie były, nie wyglądał nawet jak Hogwarckie pomieszczenie.
Była to istna jaskinia nietoperzy, utrzymana w klimatach mroku, żywcem wyjęta z najlepszych filmów grozy. Zwisające z sufitu, wyglądające jak żywe, nietoperze. Ściany przykryte czarnymi narzutami, niczym peleryny. Jedynym szczegółem, który przypominał o tym, że jest to pomieszczenie należące do Ślizgonów, były zielono-srebrne akcenty, perfekcyjnie podkreślające charakter i niesamowitość tego miejsca. Dziewczyny powoli zaczęły nabierać podejrzeń, z jakiej okazji miała się odbyć owa impreza. Jednak postanowiły tego nie komentować. Usiadły na jednym ze szmaragdowych foteli, stojących przy ścianie i niecierpliwie czekały na rozpoczęcie, wymieniając się co jakiś czas uwagami, dotyczącymi nowoprzybyłych uczniów. Szczególną uwagę skupiły na jedynym nauczycielu, obecnym w pokoju. Cały czas towarzyszyły im pełne pożądania spojrzenia męskiej i zazdrosne spojrzenia, żeńskiej części zgromadzenia. Po kilku minutach, gdy wszyscy zebrali się już w pomieszczeniu, na środek wyszedł Higgs, zaczynając swoje krótkie przemówienie.
- Cześć wszystkim! Pewnie zastanawiacie się, jaki jest powód imprezy, odbywającej się w naszym Pokoju Wspólnym, wyglądającym tak, a nie inaczej. Zatem chciałbym was poinformować, że dziś, nasz kochany i ulubiony profesor Severus Snape, obchodzi okrągłe… 50 urodziny! Dlatego też życzymy mu samych najlepszych chwil spędzonych nie tylko w Hogwarcie, cierpliwości do uczniów oraz duuużo, dużo zdrowia! Profesorze Snape, oto pańskie pięć minut, zapraszamy! – Kończąc swoją przemowę, zaczął klaskać, a z nim wszyscy obecni, wstający teraz ze swoich foteli. Wspomniany wcześniej profesor SS wyszedł na środek sali i zadziwiając wszystkich… uśmiechnął się!
- Dziękuję za tak miłe słowa! Po raz pierwszy w całej mojej karierze nauczyciela, uczniowie złożyli mi życzenia i co najważniejsze – pamiętali o urodzinach. Jeszcze raz dziękuję. – Miał już zamiar opuścić Pokój Wspólny, ale nagle zatrzymał się i wrócił na swoje miejsce. – Oj już niech wam będzie. Każdy dom dostaje ode mnie 20 punktów i moje pozwolenie na zabawę do dowolnej godziny oraz zapewniony powrót do swoich dormitoriów, bez ewentualnego, niebezpiecznego spotkania z panem Filchem. Bawcie się dobrze! – To mówiąc wyszedł z pomieszczenia, zostawiając uczniów w lekkim szoku. Muzyka ponownie wypełniła każdy milimetr sześcienny powierzchni Pokoju Wspólnego, a z jednej ze ścian zniknęła czarna narzuta, odsłaniając pokaźny barek z najróżniejszym i zapewne najlepszym alkoholem świata. Później również następne ściany zostały odsłonięte, a z sufitu zniknęły przerażające nietoperze. Pomieszczenie wyglądało teraz o wiele lepiej, pozbywając się aury mroku, jednak wciąż przypominając swoją kolorystyką, o organizatorach wydarzenia.
- Czy mogę prosić do tańca? – Nott, aż nadto przymilnym, jak dla Hermiony głosem, odezwał się wyciągając rękę w stronę Ginny.
- Pewnie, że tak. – Odpowiedziała mu z uroczym uśmiechem dziewczyna, znikając w tłumie tańczących par. Hermiona została sama przyglądając się osobom na parkiecie, bawiących się do jakiejś szybkiej, nieznanej jej, piosenki. Nagle zauważyła jakąś blond czuprynę zbliżającą się do niej z każdym krokiem. Wiedziała, że to Malfoy, ale w głębi serca miała nadzieję, że może jednak zapomniał o ich zakładzie.
- Cześć, Granger. Co tak siedzisz, żaden nie chce cię poprosić do tańca?
- Nie, Malfoy, po prostu żaden nie jest godzien tańca ze mną. – powiedziała wyniośle.
- Uuu… to może dasz szansę chociaż mi? – Zapytał przyglądając się jej badawczo.
- Chciałbyś.
- Może tak, może nie. Tchórzysz?
- Ja? Nigdy. – Powiedziała stanowczo, wstając i idąc w stronę parkietu. Blondyn musiał przyznać, że wygląda nieźle. Ta sukienka… Nie dość, że podkreślała jej wszystkie atuty, to jeszcze była w jego ulubionym kolorze. I te buty na wysokiej szpilce. Ubrała się w zieleń i srebro? Czyżby przypadek? „Nie sądzę” – pomyślał. Weszli na środek parkietu, akurat w momencie, gdy szybka piosenka dobiegła końca. Teraz dało się słyszeć powolny, idealny do wolnego tańca, utwór. „A niech to szlag. Ja to mam szczęście” – pomyślała Hermiona. Najchętniej by teraz stamtąd zwiała, ale jak by to wyglądało? Pozwoliła się objąć Malfoyowi, który położył swoje ręce na jej talii przyciągając lekko do siebie. Ona natomiast przeniosła swoje dłonie z jego torsu na szyję, zmniejszając jeszcze, tą i tak już niewielką odległość między nimi. Kołysali się tak przez pewien czas, patrząc sobie w oczy. Gryfonka czuła cudowny, zmysłowy zapach perfum blondyna, który usypiał jej rozsądek. Dziewczyna nie myśląc co robi wtuliła głowę w tors arystokraty, bo do jego ramienia niestety nie dosięgała. Teraz nie dzielił ich od siebie nawet centymetr. Blondyn jednak nie umiał powstrzymać się od komentarza, psując tym samym całą tą romantyczną scenerię.
- Widzę, że ci się podoba? – Mruknął namiętnie wprost do jej ucha. Hermiona jak na komendę odsunęła się od niego, sztywniejąc lekko i przeszywając go zabójczym wzrokiem.
- Śnisz, Malfoy. Tak nudzisz, że musiałam się o coś oprzeć, inaczej zasnęłabym na stojąco.
- Granger, Granger, Granger… Ja cię chyba nigdy nie zrozumiem. – Skomentował krótko po czym ponownie przyciągnął ją do siebie i już po chwili z powrotem tańczyli wtuleni w siebie do wolnej, dłużącej się już, piosenki.
******
- Odbijany! – krzyknęła jakaś Ślizgonka i porwała Notta do tańca. Ginny nie pozostało jednak czekać długo na jakiegoś partnera, ponieważ już po krótkiej chwili wpadła w objęcia Blaise’a, który obracając ją wokół własnej osi, nie prosząc o pozwolenie, po prostu zaczął z nią tańczyć. Rudowłosa musiała przyznać, że wyglądał diabelsko przystojnie, a tańczył jeszcze lepiej. Przetańczyli razem kilka utworów śmiejąc się i żartując w najlepsze. Lubili swoje towarzystwo. Po kilku szybkich piosenkach, Blaise, pamiętając o zakładzie, zaproponował Wiewiórce drinka.
- Może w ramach przerwy napijemy się czegoś? – spytał sympatycznie. Ginny nie dopatrzyła się żadnych podtekstów, więc odpowiedziała tylko uśmiechając się lekko.
- Czemu nie. – oboje podeszli do baru. Diabeł zamówił sobie ognistą whisky, a Ginny wzięła Martini. Rozmawiali na różne tematy, pijąc wciąż więcej i więcej. Blaise, mając mocną głowę do alkoholu, nie był jeszcze wstawiony. Natomiast młodej Gryfonce wypity alkohol powoli zaczął uderzać do głowy. Była taka szczęśliwa i niczego nieświadoma. W pewnej chwili Zabiniemu zrobiło się żal tej, niczego nie domyślającej się, Gryfonki. Przez kolejne pół godziny bacznie rozważał pomysł zdradzenia jej tego, co miała przeżyć w najbliższej przyszłości.
- Wiewiórko, musimy poważnie pogadać.
- Coś się stało? – Zapytała półprzytomnie.
- Owszem. Posłuchaj mnie teraz uważnie. Cokolwiek zaoferowałby Ci Nott, nie zgadzaj się. Jest z tobą tylko dla zakładu. Założył się z nami, że zaciągnie cię do łóżka. Tak naprawdę to tylko i wyłącznie to, było powodem tej imprezy.
- Cccoo?!
- Nie krzycz, proszę!
- Założyliście się o mnie?! Tak po prostu?! Jak o jakąś niepotrzebną rzecz?!
- Przestań. To był pomysł Higgs’a. Ciesz się, że w ogóle ci o tym mówię, bo gdybym nie powiedział…
- Dzięki… Blaise?
- Tak, Wiewiórko?
- Pomożesz mi?
- Zależy w czym. – Spojrzał podejrzliwie na dziewczynę, siedzącą obok niego.
- Wiesz… wypadałoby się zemścić na tym obleśnym Nott’cie.
- Co sugerujesz?
- Hmm… więc tak. Nott będzie chciał mnie zaprowadzić do sypialni, więc z nim pójdę. Wcześniej wezmę ze sobą eliksir nasenny i wleje mu do alkoholu. Zanim to wypije i zaśnie, trochę z nim poflirtuję, a ty zajmiesz się Higgs’em. Trzaśnij go najlepiej jakimś zaklęciem, żeby obudził się dopiero nad ranem. Przeteleportujesz go jakoś do dormitorium Nott’a i ułożymy ich na łóżku obok siebie, zostawiając ich w samych bokserkach. Potem wykasuję im z pamięci imprezę tak, żeby nie pamiętali co się działo. Drugiego dnia poproszę Hermionę, żeby, zanim w Wielkiej Sali zbiorą się nauczyciele, wyczarowała wielki obłok, w którym pokazany będzie obraz na żywo z dormitorium chłopaków. Wyśmianie przez całą szkołę chyba wystarczy. – Puściła mu oczko. – Wchodzisz w to?
- No, no, no. Tego się po tobie nie spodziewałem. Jasne, że w to wchodzę. To działaj, mała. – mówiąc to odszedł od niej zostawiając, trochę już wstawioną Gryfonkę, samą sobie.
******
- A teraz ponownie zapraszamy wszystkie zakochane pary na środek parkietu! Panowie proszą Panie do tańca! – Rozległ się głos jakiegoś Ślizgona, odpowiedzialnego za muzykę. Pansy siedziała zamyślona na fotelu, w kącie Pokoju Wspólnego, wyjątkowo nie bawiąc się wcale. Gdy usłyszała początek wolnego utworu westchnęła krótko, mając jakiś malutki płomyczek nadziei, że jednak może ktoś poprosi ją tańca. I jak na zawołanie wyrósł przed nią jakiś czarnowłosy chłopak średniego wzrostu.
- Zatańczymy, Parkinson?
- Niech ci będzie, poświęcę się, Potter. – Odpowiedziała, w duchu jednak ciesząc się, że spełniło się to, czego od dłuższego czasu pragnęła. Wybraniec spodobał jej się całkiem niedawno, po rozmowie ze Smokiem. I chociaż doskonale to ukrywała, robiło się to dla niej coraz bardziej męczące. Właśnie dziś postanowiła skończyć z tymi tajemnicami i otwarcie powiedzieć o swoich uczuciach. Jednak Potter był szybszy.
- Wiesz, Parkinson… Muszę ci coś powiedzieć. Podobasz mi się od jakiegoś czasu… Wiem, że jesteśmy z dwóch różnych światów, ale…
- Spokojnie Potter, wiem o tym doskonale, jednak ty też zwróciłeś moją uwagę jakiś czas temu. I musisz wiedzieć, że mam głęboko w poważaniu te wszystkie plotkary. Jeżeli tylko chcesz, jestem gotowa spróbować.
- Czyli… tak?
- Tak… - uśmiechnęła się do niego i pocałowała krótko w usta. Kołysali się tak w rytm muzyki, szczęśliwi, że w końcu odnaleźli tą drugą połówkę. Nie przeszkadzały im spojrzenia i głupie komentarze innych uczniów. Cieszyli się, że mają siebie.
******
Tymczasem nasi główni bohaterowie siedzieli na kanapie, pijąc i rozmawiając, w całkiem miłej atmosferze.
- Dobra Granger, czas na nasz zakład.
- Olśnij mnie w końcu Malfoy. No, słucham. Dla kogo mam zatańczyć?
- Dla mnie Granger, dla mnie. – Powiedział uśmiechając się wrednie blondyn.
 - … CO?!?!

___________________________________________________________

Witam, kochani! Tutaj Dominika. W imieniu Shadii, publikuje dziewiąty już rozdział historii. Jak na pewno zauważyliście jest on najdłuższy ze wszystkich dotychczas dodawanych notek, dlatego liczę na to, że docenicie jej trud w napisaniu go, w powalającej liczbie komentarzy! Jest on też, na pewno najbardziej zwariowanym rozdziałem! Miałyśmy wiele frajdy, wymieniając się, coraz to bardziej odjechanymi pomysłami i realizując je, uzyskując efekt, widoczny powyżej.;-) Mam nadzieję, że lektura poprawiła wam humor, tak samo jak mnie! Ciąg dalszy imprezy nastąpi...
Jeszcze zanim zakończe ten monolog, chciałabym was gorąco poprosić o wejście na tego bloga: http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/2013/03/to-ja-czyli-krotko-o-mnie-i-o-blogu.html. Pisząca go Alison jest naprawdę wspaniałą osobą, niestety ostatnio utraciła sens publikowania kolejnych notek, z powodu małej ilości, o ile nie braku, jakichkolwiek komentarzy. Wiem, że wiele z czytających osób, sama pisze opowiadania, więc dobrze zdają sobie sprawę z tego jak wiele one znaczą dla autora;-) Dlatego też sprawcie jej odrobinę przyjemności i zapoznajcie się z jej twórczością, pozostawiając przy tym ślad swojej obecności... Przepraszam za wyjątkowo długi wywód i nie przedłużając już dłużej zapraszam do komentowania!
Buziaki, Beta*

40 komentarzy:

  1. O, widzę, że jestem pierwsza :D
    Tak naprawdę, przyznaję bez bicia - nie przeczytałam jeszcze całego opowiadania, jestem gdzieś w połowie, ale przeczytałam ten rozdział i powiem Ci, że nawet mnie rozbawił; cały ten konkurs na znalezienie odzieży Zabiniego, nie spotkałam się jeszcze z czymś takim i powiem Ci, że wyszło całkiem zabawnie. Poza tym, tak ogólnikowo: lubię Dramione, więc na pewno przeczytam całość, bo troszkę mi jeszcze zostało. Powiedzmy, że tym rozdziałem zachęciłaś mnie do zrobienia tego szybciej ^^
    Ja też prowadzę bloga o Hermionie, w razie, gdyby Ci się nudziło, zapraszam na kolysanka-dla-nieznajomej.blogspot.com :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! :> To wiele dla mnie znaczy :)
      Postaram się wejść i przeczytać, ale z moim czasem jest tak, że teraz praktycznie w ogóle go nie mam :c.
      Jeszcze raz dziękuję!
      Również pozdrawiam! :>
      Shadii. :)

      Usuń
  2. O jacie wspołczuje Mionce:P czekam na nexta mam nadzieje ze bd jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Postaram się napisać nowy rozdział w miarę szybko :)
      Pozdrawiam ciepło,
      Shadii. :)

      Usuń
  3. Przechadzka po korytarzu naszych ślizgonów musiała wyglądać zabójczo :)
    Opis ogólnie całej imprezy był genialny :) a nastawienie Snape ? SZOK . :)

    ciekawe, jak ta nasza mionka poradzi sobie w tańcu ... dlatego czekamy na ciąg dalszy . Niech pojawi się niedługo ! :)

    pozdrawiam
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz i miłe słowa :>
      postaram się napisać rozdział najszybciej jak się da :>
      Również pozdrawiam! :>
      Shadii. :>
      PS. Mogłabyś może podać mi swoje GG? Byłabym bardzo wdzięczna :D

      Usuń
  4. AAAA!! Kocham tego bloga! Przeczytałam wszystko i... nie żałuję! Aww... kiedy kolejna notka? Daj mi info na moich blogach!
    Piszesz świetnie. Blog mnie wciągnął, ciekawe pomysły! Dajesz kolejny rozdział.
    Weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :> Oczywiście, powiadomię Cię z przyjemnością!
      Kiedy NN ? - Nie wiem, postaram się napisać ją w przeciągu kilku dni:)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam gorąco! :>
      Shadii. :)

      Usuń
  5. Już w połowie tej notki zaczęłam się śmiać, a gdy tylko Ginny opowiedziała ten swój plan po prostu leżałam i nie mogłam wstać. Cieszę się że Diabeł powiedział w końcu Rudej co jej grozi bo naprawdę się bałam.
    Przemowa i nastawienie Snape'a = SZOK ¡¡¡¡
    No no dla Malfoya ma tańczyć ¿¿¿ Hahahahahaa spoko ^^
    WENY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takżę :)

      kto wie, może szykuje na się kolejny paring? blaise i ginny ? :)

      Usuń
    2. ah , zapomniałam o najważniejszym !

      Potter i Parkinson ? no no , nie sądziłam że może do tego dojść :) szczęścia im życzyć !

      Usuń
    3. Hah Alicja dziękuję za ten pocieszny komentarz ;3
      Wasze miłe słowa naprawdę bardzo pomagają w dalszej twórczości i sprawiają, że mam coraz więcej nowych pomysłów :>
      Dziękuję! :>

      Madeline, Moja Madeline :D - jak zwykle masz racje ;> :D
      co do Pottera i Parkinson... też im kibicuję :D

      Pozdrawiam.
      Shadii. :D

      Usuń
  6. Shadii. Mamusiu. Nie wiem, co powiedzieć. Książkę Gilderoya Lockharta dostaniesz ode mnie na pewno, a nawet dam ci polatać na mojej Błyskawicy (ale tylko raz ;>). Co do rozdziału: boski... Ludzie, rozwaliłaś mnie konkursem i gejowskimi Ślizgonami. Reakcja Blaise'a? Bezcenna. :D Kulfa, kocham Cię. :D (i tatusia też... ;>) Jej, jak Hermiona musiała ślicznie wyglądać... No i jestem strasznie ciekawa tańca Hermiony. Nic nie mówię, ale że Pansy w Pottim się kocha domyśliłam się, jak napisałaś, że patrzyła na stół Gryfonów :D Oj, zgadzam się, że w Domu Węża są najprzystojniejsi... No i z tym, że Diabeł wygląda "diabelsko przystojnie". ;3
    Bardzo ładnie postąpił, mówiąc Ginny o zakładzie. Jestem straszniee ciekawa zemsty na Nott'cie. :D A reakcja Snape'a...? ;> WoW :D
    Pozdrawiam Ciebie i Betę bardzoo cieplutko, gorąco i całująco :D,
    Mionka M.
    PS. Dla Bety książka z autografem naszego kochanego Gilderoya też będzie dostępna :D
    PS. 2. Życzę Ci, mamusiu, strasznie dużo weny i powodzenia u Tatusia.
    PS 3. Nie chcę mieć rodzeństwa! ;|


    [dramione-historia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dzięki;-) Buziaczki!!! Zawsze chciałam taką książkę!;-) Haha! Jesteś kochana! Również pozdrawiam cieplej, goręcej i bardziej całująco!
      Dominika - Beta*
      Ps. A mogę się też przeleciec na błyskawicy? Prooooszęę!

      Usuń
    2. Dobra, pożyczę ją Ci i Shadii na... 2 godziny? I macie się łądnie podzielić! :D
      A ja pozdrawiam najcieplej, najgoręcej i najbardziej całująco ;>,
      Mionka M.

      Usuń
    3. Oj Mionuś Mionuś! :D
      1. Książka - no mam nadzieję ;> w zamian za BŁYSKAWICĘ ;> Dziękuję! :>
      2. Też jestem ciekawa tańca Hermiony, hahaha :D
      3. Oj wiem, że się domyśliłaś, a czego Ty się nie domyślisz?:D
      4. Co prawda to prawda. Nie ma przystojniejszych chłopaków niż Ślizgoni, my już o tym dobrze wiemy, co nie? ;> :D
      5. Zemstę na Nott'cie postaram się opisać najlepiej jak potrafię :>
      6 Również pozdrawiam diaabeeeeeeelskooo całuśnie :3 :D
      Ad. PS. Ojjj Doma się ucieszy :D
      Ad. PS. 2. No dzięki, dzięki. No wiesz, nie przypadkiem masz na nazwisko Malfoy :D Te "powodzenie" coś dało jednak xD :D
      Adnotację do PS.3. pozostawię bez komentarza XD

      Usuń
    4. Eeej noo! Tylko dwie godziny? No wiesz co! pf.
      Pamiętaj, że to czy ją dostaniesz, zależy od Twoich kochanych rodziców ;> XD
      O podział się nie martw. Już my z Dominiką sobie poradzimy :D co nie, Doma ? ;> :D

      Usuń
    5. Pff... @ godziny i 15 minut ;p

      1. Postaram się dla Ciebie o jakąś książke Gilderoya o gnomach ogrodowych :p
      2. Ja bardziej ;>
      3. No właśnie... To ja. ;D
      4. Noo, moi Ślizgoni... *-* (dobra, Twoi też ;p)
      5. Ja myślę, chcę czytać jak ta gnida cierp ;D
      6. Ja pozdrawiam diabelaśnie :>
      Pozdrawiam ;>

      PS. Jak to, to czy dostanę miotłę zależy od moich rodziców?! Ej, matka, obiecałaś!! Po pójdę do Taty.. ;>

      Usuń
    6. Dobra dobra spokojnie. Dostaniesz. Nie pyskuj kulfa :D

      Usuń
    7. 1) Ja też dostanę! Hah! Dziękuję Mionka!;-) Tylko kurde chyba poczta szwankuje, bo jeszcze nie doszła!;-)
      2) Haha! A ja już go znam! Niezły ubaw był przy pisaniu! Ale za to jaki klimatyczny wyszedł! Ale cicho sza! Za niedługo sami przeczytacie;-)
      3) No tak Pansy i Potti, takie przewidywalne...;-)
      4) Oj tak Ślizgoni! Hej moi też!
      5) Oj tak zemsta jest słodka!!! Też się nie mogę doczekac... Shadi dzisiaj to piszemy?;-)
      6) Haha ja pozdrawiam najnajbardziej całuśnie, lovelaśnie, gorąco, diabelsko, zielono, koronkowo... i jeszcze jak tam chcecie!
      Ps. Jesteście niemożliwe!!! Buziaki
      Beta*

      Usuń
    8. Kurde o co chodzi z tym rodzeństwem??? Rozumiem że ja to nie ta mamusia... Kurde, a tak chciałam...
      Beta*

      Usuń
    9. hahahah :D Nie, mamusią jestem ja, a moją córką jest Mionka, a Tatusiem Mionki ( czyli także moim mężem ;>) jest nie kto inny jak sam Dracon Malfoy :3
      hahahahahhaha :D

      Doma, odezwę się na gadu w sprawie zemsty ;> :D

      Usuń
  7. Hej, nominowałam cię do The Versatile Blogger :D
    Pozdrawiam cieplutko,
    Mionka M.

    [dramione-historia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle świetnie mój ulubiony duecie :) Naprawdę z notki na notkę jestem coraz bardziej zachwycona tą historią :) Shadii ma genialne pomysły, a widać, że Dominika wszystkiego pilnuje, by wypadło jak najlepiej :) Jest super! Pozdrawiam Serdecznie Was Obie i do następnego rozdziału !
    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za komentarz! Jest mi niezmiernie miło czytać takie słowa od Ciebie Venetiio :>
      Tak, tak Doma ma wszystko pod kontrolą i naprawdę bardzo mi pomaga :>
      Jeszcze raz dziękuję za miły i dodający weny komentarz!
      Również pozdrawiam! ( Dominika pewnie także :> )
      Shadii. :)

      Usuń
    2. No pewnie że pozdrawiam! Pozdrawiam gorąco, koronkowo i całuśnie! Kurde jeszcze do teraz mi został humor po waszym diabelskim rozdziale!!!;-) Buziaki!!!
      Beta*
      Ps. Żartujecie??? Ja pod kontrolą? Ja nawet nie wiem jaki mamy dzień tygodnia! Ale przynajmniej literki mi się nie mylą, więc nie jest najgorzej;-) Moge sprawdzac dalej! Buźka!

      Usuń
  9. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. ;>
    Pozdrawiam Julia
    P.S. Więcej informacji na http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział! Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Pozdrawiam!
      Shadii. :)

      Usuń
  11. Kocham, Kochaaaam <333 Pięknie piszesz, chciałabym tak też. Czekam na nowy rozdział oraz zapraszam do mnie ♥♥ http://hermionaadndraco.blogspot.com/ (jeżeli nie to sory za spam)
    /Avadaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! :>
      Bardzo mi miło :>
      Rozdział 10 już niebawem xd
      Jeżeli znajdę czas, to postaram się wejść
      Pozdrawiam ciepło
      Shadii. :)

      Usuń
  12. Nominowałam Cię do Liebster Award. :) U mnie informacje. :D
    www.dramione-piekna-zakazana-milosc.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. HERMIONA RIDDLE I DRACO MALFOY
    Zachęcam do przeczytania :3 !
    Codziennie jest nowy rozdział

    http://popatrz-w--moje-oczy.blogspot.com/2013/05/rozdzia-4.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Znalazlam twojego bloga dzisiaj no i oczywiscie byla to milosc od pierwszego wejzenia. Swietny rozdział, czekam na następne ;3
    Pozdrawiam,
    ~Z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojeej dziękuję za tak miły komentarz ;3
      Kolejny pojawi się dziś do 20, a jeżeli nie dziś, to jutro jakoś w godzinach południowych :>

      Usuń
  15. Przyszalałaś. Naprawdę już dawno nie czytałam tak śmiechowego rozdziału. Najpierw ta sytuacja z Blaise'em, a potem impreza. Zachowanie Snape'a też kompletnie mnie powaliło. Swoja drogą to zadziwiająco w jakimś świetle przedstawiasz Ślizgonów - najprzystojniejszych lowelasów w zamku, bo kiedy przypominam sobie wygląd Flinta, Millicienty czy goryli Malfoya, to ech ;/ Rzucasz miłe światło na ten dom, bo nigdy nie lubiłam kiedy Rowling przedstawiała Gryfonów jako aniołów, a Ślizgonów jako obrzydliwych przychlastów. Co do Pansy i Harry'ego, to coś podejrzewałam, że coś sie między tą dwójką dzieje. Blaise zachował się naprawdę przyzwoicie i mam nadzieję, że wyjdzie im ten genialny plan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojeej dziękuję :D
      bardzo sie ciesze że Ci się podoba :D
      Pozdrawiam serdecznie,
      Shadii. :))

      Usuń